Dresaż L - przygotowanie do zawodów

Królowa Śniegu

Koń: Garden of Eden
Jeździec: Rustler
Pogoda: lekkie zachmurzenie
Miejsce: hala
Czas: 60 minut; 12:00

Po przyjściu do stajni wyczyściłam mojego karosza, ubrałam w nowiuteńki sprzęt (siodło wszechstronne, ogł. z nachr. meksyk. + oliwka podw. łamana + futerko na nachr., czaprak, beżowe owijki, na to wszystko derka) i zaprowadziłam na halę. Po chwili wsiadłam, wypchnęłam dosiadem do stępa dając luźne wodze. Nie ma tyle dobrego - po jednym kole zaczęłam motywować go do zebrania. Od niechcenia podstawił zad i lekko obniżył szyję. Utrzymując go w takim ustawieniu zmieniłam kierunek, a potem skróciłam wodze na kontakt. Dosiadem wyregulowałam tempo na energiczny stęp, pamiętając o zadzie. Nie chciałam by było to marnotrawstwo czasu - w tym wygodnym dla obu stron ustawieniu prowadziłam karoszka po wymyślnych figurach na ujeżdżalni. Nie minęło 5 minut a wałach rozluźnił się i dobrze przyjął wędzidło. Gdy wypchnęłam go do kłusa nogi mocno wkraczały pod kłodę, a cała energia pochodziła z zadu. Chwilkę poanglezowałam, a potem usiadłam w siodle i łydkami skierowałam go na dużą woltę. Karosz chętnie szedł do przodu, reagując na komendy. To chyba będzie udany trening. Pokręciliśmy się po woltach, zmianach kierunku i tym podobnych. Nie będę szczegółowo opisywać rozgrzewki - po niej Eden dalej był pełen energii i chętny do pracy.

Półparada i przejście do stępa, potem zatrzymanie. Trzy kroki cofania pomogły nam uzyskać mocniejszy stopień zebrania. Stępem pośrednim wolta o średnicy 20m, mniejszych na razie nie musimy ćwiczyć. Na wolcie przejście w stęp swobodny. Jeszcze przed powrotem na ślad powróciliśmy do stępa pośredniego. Starałam się rozluźnić, a rękami podążać za ruchem głowy wałacha. W każdym kroku przypominałam o sobie i rytmie chodu lekkimi sygnałami wewnętrzną łydką. W narożniku poprosiłam o kłus roboczy delikatnie oddając wodze. Na środku krótkiej ściany wolta 20m, obniżenie stopniowe obniżenie szyi - Garden poprawnie odczytał sygnał żując kiełzno. Nie było tu miejsca na nieposłuszeństwa - klasa niska, sygnały proste i wyraźne, a wierzchowiec dobrze ujeżdżony oraz wspaniale współpracujący. Do stępa pośredniego, zmiana kierunku po przekątnej przez stęp swobodny na długiej wodzy. Krótką ścianę przeznaczyłam na powrót do ustawienia, w narożniku kłus roboczy. Po 10 krokach stój. Niestety nie wyszło nam najlepiej - nogi nierówno, dodatkowo odbyło się poprzez kilka kroków stępa. Pomoce do cofania, które zabrałam zaraz po tym jak przystawił przednią lewą nogę do prawej. Pochwaliłam, chwila stania i łydka do kłusa. Znowu wyszło poprzez stęp. W narożniku duże półwolty. Kilka półparad i do stój. Nogi znów nierówno ale nie było teraz stępa. Poklepałam, ponownie poprosiłam o kłus, też lepiej choć nie idealnie. Wydłużyłam wodze, pozwoliłam się rozluźnić. Przejście do stępa. Przez dwa kółka odpoczynek. Następnie pozbierałam wodze, poprosiłam o kłus roboczy. W narożniku wolta, pomoce do galopu. Ruszył z dobrej nogi, ganaszując się. Poprawiłam tempo i nie wymagałam nic poza równą prędkością przez trzy koła. Na koniec Skróciłam wodze na kontakt, lekko zwolniłam i skierowałam Karego na woltę. Duża, obszerna. Troszkę wpadał łopatką, ale nie było tragicznie. Do kłusa. Przekątna, zmiana kierunku. Uspokoiłam tempo, całe koło na rozluźnienie, ponowne pomoce do galopu. Zła noga. Chwilę przegalopowaliśmy, do kłusa. Ciasna wolta i jak się wyprostował galop. Teraz już dobra. Trzy koła, wolta, do kłusa. Po dwóch kołach swobodnego kłusa do stępa. Okryłam go derką i występowałam 10 minut. Potem poszliśmy do stajni.

Rozebrałam ze sprzętu, wyczyściłam sierść i kopyta. W nagrodę marchewka, sprzęt na miejsce.