Oswajanie z człowiekiem

Królowa Śniegu

Koń: Irlandzka Róża
Jeździec: Skrzydlata
Do czego: oswajanie z człowiekiem
Miejsce: stajnia

Po odwiedzinach w S.C. postanowiłam popróbować coś robić z Rose. Irish stała głęboko w boksie, gdy podeszłam tylko spojrzała na mnie przestraszonym wzrokiem i cofnęła się jeszcze bardziej. Delikatnie otworzyłam drzwi boksu i ukucnęłam przy wejściu. Na dłoni położyłam sobie cukierka i czekałam. Róża postawiła uszy, wyciągnęła szyję i wciągnęła głośno powietrze przez chrapy. Nic się nie odzywając czekałam w napięciu. Klaczka również czekała na moje reakcje, lecz w jej oczach już nie było czystego strachu, lecz również odrobina zainteresowania. A ja dalej czekałam. Po kilku minutach Róża zrobiła dwa kroki w moją stronę, cały czas próbowałam z nią nawiązać kontakt wzrokowy, którego unikała jak ognia, lecz po pewnym czasie spoglądała to na mnie to na moją rękę. Zachęcałam ją uśmiechając się do niej. Po kolejnych kilku minutach Róża niepewnie podeszła na taką odległość, aby sięgnąć cukierka. Wyciągnęła szyję i złapała smakołyka muskając mnie wargami. Szybko schrupała cukierka i cofnęła się o krok patrząc na mnie. Delikatnie schowałam rękę i położyłam na niej kolejnego cukierka. Róża nie co się zdenerwowała ruchem i cofnęła się kolejne dwa kroki, ale gdy poczuła zapach kolejnego smakołyku podeszła dużo szybciej tracąc kontrole nad strachem i podchodząc bardzo blisko. Również spojrzała mi w oczy i nawiązała kontakt wzrokowy. Wiedziałam, że to przełom. Położyłam na ręce kolejnego cukierka, którego klaczka podeszła zjadła i nie ruszyła się z miejsca czekając na kolejnego. Tym razem dałam jej cukierka i lekko pogłaskałam po głowie drugą ręką. Zdziwiła się i cofnęła, lecz smak cukierków robił swoje. Podeszła po kolejnego i dała się pogłaskać po głowie. Wykorzystałam to i pogłaskałam ją kilka razy. Potem wycofałam się powoli z boksu i uradowana wstałam zamykając drzwi boksu. Byłam dumna z klaczy, która powoli przełamuje swój strach.