Forum Stadnina Koni "Avarosan" Strona Główna
Autor Wiadomość
<   
Zielone Pastwiska / Boks I / Treningi   ~   Przypomnienie reakcji pod siodłem by Zuzka
Skrzydlata
PostWysłany: Nie 1:19, 13 Kwi 2014 
Królowa Śniegu


Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1118
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Dzisiaj sprawdzamy Rycię pod siodłem. Będąc przygotowana na ewentualny brak siodła wzięłam Noxlowe, powinno być dobre, ogłowie wzięłam Moona i ochraniacze również. Z Łukaszem i piesełami zapakowaliśmy się do auta i niedługo potem byliśmy już w SC. Ucieszyłam się na widok klaczki. Wiedząc, że nie przepada za marchewkami dałam jej kostkę cukru. Z nastawionymi uszami zgarnęła mi ją z ręki i jeszcze szukała po niej językiem czy czegoś nie mam. Podrapałam ją po chrapach i wziąwszy szczotki wślizgnęłam się do boksu. -Damy radę cię zrobić w boksie chyba, hm? Splendor pisknął i usiadł. Przywitałam się z Roselle przechodzącą z derką Ruby'ego i nakazałam borderowi siedzieć cicho. Czyściłam srokatą długimi ruchami po jej cudnej sierści. Zrelaksowała się i przymrużyła oczy. Przy kopytach trzeba było ją uwiązać z dwóch stron. Już poza boksem ją osiodłałam, siodło pasowało, jedynie pożyczyłam podkładkę od jakiegoś konia z SC, żeby lepiej leżało. Potem założyłam szybko ogłowie, nie chciała wziąć wędzidła. Założyłam z powrotem kantar. -Łukasz, zobaczysz czy mamy gdzieś śwignięte wodze w aucie? Podczepi się do kantara. Na szczęście były, przywiązałam do rzeczonego kantara, zamocowałam ochraniacze i poprowadziłam klacz na halę.
Wsiadłam ze stołka tak w razie czego. Dałam sygnał łydkami i klacz się obróciła o 90 stopni. -No co jest? Na halę weszła moja ferajna i usiadła na belce siana, tak. Psy również. Ścisnęłam ją po raz kolejny i obróciła się znowu. Oddałam więcej wodzy i ścisnęłam mocniej, puściła się galopem. No cóż, spanikowałam i zaczęłam krzyczeć. Bez wędzidła nie miałam nad nią widocznej kontroli, ale starałam się trzymać. Rycia była źle wyszkolona, możliwe, że musiała pracować na drobny sygnał łydki – obrót, puszczenie wodzy – galop na urwanie karku. Zatrzymałam ją w końcu na zasadzie przytrzymywania i oddawania wodzy. Zdyszała się trochę, było to słychać jak wydychała powietrze i widać jak szła para z chrap. Łukasz podszedł do mnie. -Może ja ja potrzymam i nauczymy ją delikatnego ruszania? Przytaknęłam i Łukasz zaczepił i kantar lonżę, którą wziął na wszelki wypadek z siodlarni. Psy chciały podejść, ale nakazaliśmy im trzymanie się z daleka od klaczy. Rozbrykana Rycia przebierała nogami. Dałam mocny sygnał łydkami. Już chciała się obrócić, kiedy Łukasz ją pociągnął na lonży do przodu. Poszliśmy stępem, chłopak rozwinął linę na solidne koło. Rycia szła drobno, niespokojnie, rozglądała się na wszystkie strony. Uspokajałam ją głosem, ale to nic nie dawało. Splendor postanowił podejść do Łukasza mimo naszych ostrzeżeń, Becky nastawiła uszy. Rycia się zatrzymała i powąchała psa. Dałam jej tą samą łydkę i poszła stępem, już spokojniejszym. Poprosiłam o zmianę kierunku. Na drugą stronę zrobiliśmy dwa kółka i postanowiłam zakłusować. Dałam wyraźny impuls, Łukasz podszedł. Zrobiła dwa kroki galopu i zwolniła, Splendor biegł obok. Klacz się zrelaksowała i dreptała swoim tempem z wyciągniętą głową. Poklepałam ją i do stępa, zmiana kierunku. Na drugą stronę również to samo. Na galop poprosiłam o odpięcie z lonży, Łukasz z psem poszli na siano, a ja najechałam na ścianę. Wpierw dałam sygnał do kłusa, nauczyła się tego dosyć szybko jak na mój gust. Na zakręcie ścisnęłam odpowiednio łydki i oddałam dużo wodzy. Puściła się galopem jakby ją ZOMO goniło. Zrobiłam półsiad, pozwoliłam jej biec aż się zmęczy. Po dwóch kołach już miarowo jechałyśmy, dało się to wysiedzieć. Zrobiłam zmianę kierunku po przekątnej i również zagalopowanie. Nieudane, szarpała się na drugą stronę, nakierowałam ją łydką i ściągnęłam wodzą na ścianę znów i dałam bardzo mocny sygnał. Z wściekłością ruszyła spokojnie, ale bryknęła. Trzymałam ją na ścianie, ale kiedy ktoś stuknął w drzwi ona odskoczyła i zleciałam. Rycia zaczęła wierzgać i brykać, zaplątała się w wodze. Z Łukaszem ją jakoś uspokoiliśmy, ale już rozstepuję i rozkłusuję ją.
Okazało się, że to była Roselle, zapomniała wziąć z belek siana bata do lonżowania. Przeprosiła za zamieszanie i czmychnęła. My z klaczą spacerowałyśmy już spokojnie po ścianie. Kiedy oddech się jej uspokoił rozsiodłałam ją i zostawiłam kantar. Za lonżę poprowadziłam do boksu. Rozczesałam spoconą sierść i dałam kostkę cukru. -Następnym razem będzie lepiej. Prychnęła i zaczęła szukać słodkich rzeczy w moich włosach. Roześmiałam się i popukałam po ganaszu, po czym załadowaliśmy się do samochodu i z naszym sprzętem i psami pojechaliśmy do Aurum.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 1
Forum Stadnina Koni "Avarosan" Strona Główna  ~  
Zielone Pastwiska / Boks I / Treningi

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach