Forum Stadnina Koni "Avarosan" Strona Główna
Autor Wiadomość
<   
Śmietnik / Boks X / Treningi   ~   Pierwsza praca na lonżowniku
Skrzydlata
PostWysłany: Sob 15:31, 27 Lis 2010 
Królowa Śniegu


Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1118
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Koń: Jack Daniel's
Jeździec: Suey
Do czego: praca poznawcza
Miejsce: lonżownik

Daniel's ma już trzy miesiące, postanowiłam zatem, że czas na pierwszą lekcję. Sama nie nazwałabym tego jakąś konkretną nauką, lecz pokrótce mówiąc zapoznaniem z lonżą i ... być może zakolegowanie się. Minąwszy stado koni stojących aktualnie w naszej stajni, dotarłam do boksu Jack. Był on zajęty zabawką, którą pchał nosem i próbował ugryźć. Otworzywszy kuferek wyjęłam szczotki, wślizgując się do środka. Ogierek początkowo nie był zachwycony moją wizytą, lecz kilka cmoknięć zachęciło go do podejścia do drzwiczek przy których się zatrzymałam. Dotknęłam jego ciepłego nosa i podarowałam mu kostkę cukru, z którą - jak to źrebak - nie wiedział jak się obejść. Zaabsorbowany jednak zadaniem pogryzienia i przełknięcia nie miał w głowie, by uciekać od zgrzebła, którym zaczęłam szorować jego szyję. Czyszczę go zazwyczaj raz na trzy dni, pomijając kopyta i kończyny oraz pysk, sprawdzany i pielęgnowany codziennie. Dość sprawnie opanowaliśmy już podawanie kończyn. Sukces w zasadzie polega na tym, że młody nie próbuje już kopać. Gdy skończyliśmy czyszczenie założyłam mu kantarek i podpięłam na lonżę, wyprowadzając z boksu. Początkowo strasznie pchał się na przód, lecz gdy starał się mnie wyprzedzić zatrzymywałam się, bądź zatrzymywałam i cofałam. Wówczas spoglądał na mnie niepocieszony, wracając do środka boksu. Niestety, musieliśmy powtórzyć tą kołomyję kilkakrotnie, aż grzecznie wyszedł za mną.
Wkrótce znaleźliśmy się na dworze. Prószył lekki śnieg, wiedziałam jednak, że lada chwila przejdzie. Puściłam młodego na dłuższą lonżę, gdy kilka metrów obok zaczął koło mnie kłusować. Przeszedłszy jednak na wybieg przyciągnęłam go bliżej, zwalniając gestem dłoni do stępa. Trzymając sznurek ok. pół metra od jego pyska skierowałam się na roundpena. Otworzywszy furtę odpięłam przy wejściu Jacka i klepnęłam go w łopatkę, gdy wyrwał jak dziki do środka, galopując i strzelając barany. Zamknęłam za nami wejście, zwijając lonżę i wchodząc bliżej, gdy dzikus nadal brykał po ścianach. Poczekawszy aż jego nieuzasadniona, źrebięca radość minie stanęłam blisko płotu. Następnie, gdy zwrócił na mnie uwagę, lecz nie podchodził, szybkim krokiem przeszłam na środek okręgu i rzuciłam w jego kierunku linką tak, by pacnęła jego zad. Zerwał się do biegu i galopem wykonał trzy okręgi. Wyciągnęłam dłoń ze sznurem tak, by zmienił kierunek. Następnie spuściłam dłonie w dół i odwróciwszy się, przestąpiłam kilka kroków w przeciwnym kierunku, w którym stał Danielo. Słyszałam jak zatrzymuje się w bezruchu. Po kilku sekundach podszedł powoli do mnie i trącił mnie nosem. Odwróciłam się więc i pogłaskałam go delikatnie. Wykonałam kilka kroków dalej, jakby nie zwracając na niego uwagi. Poskutkowało - wędrował z głową przy ziemi za mną. Pochwaliłam go mocno, wprowadzając na okrąg. Wzięłam go na lonżę pomimo tego, że nie opuściliśmy roundpena i dłonią oraz głosem uspokajałam go, by nie przyspieszał. Starałam się utrzymać go w stępie, co dłuższy czas powtarzając nazwę chodu i wstrzymując go przed przyspieszeniem. Po ok. 5 okrążeniach cmoknęłam delikatnie, lecz ogier od razu wystrzelił galopem. Poczciwe "hooola..." dało efekty dopiero po 2 przegalopowanych kółkach, lecz byłam bardzo zadowolona. Bardzo ciężko było utrzymać go w kłusie, ponieważ często zmieniał chód ze stępa w galop bądź odwrotnie. Gdy jednak wreszcie uzyskaliśmy trucht, włożyłam całą energię, by go w nim utrzymać. Udało nam się przekłusować 3 okrążenia, gdy ponownie zwolniłam go do stępa. Starałam się pracować jak najwięcej głosem, nieco mniej gestami. Pozwoliłam Jackowi podejść do siebie i pochwaliłam go mocno, odpinając lonżę. Odepchnęłam mu wymownie pysk, by odwędrował. Sam wszedł na ścianę, wąchając nosem podłoże. Zwinęłam w pęk linkę i cmoknąwszy klepnęłam się nim po udzie. Ogier zakłusował, lecz był to niezwykle szybki krok. Uspokajałam go głosem, ale nawet największe próby zwolnienia truchtu kończyły się stępem. Po kilku (kilkunastu?) sesjach wreszcie się udało. Na koniec wykonaliśmy jeszcze sesję z energicznym galopem. Pochwaliłam go po raz kolejny za piękny trening.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 1
Forum Stadnina Koni "Avarosan" Strona Główna  ~  
Śmietnik / Boks X / Treningi

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach