Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1118
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Pierwszy miesiąc życia mojej nowej podopiecznej minął w mgnieniu oka. Co dzień przyjeżdżałam do WSR Deandrei, by chociaż przez kilka godzin obserwować beztroskie zachowania Lithium. Chciałam, aby zdążyła przywyknąć do mojej obecności. Zadziwiała mnie. Miała w sobie ogrom pozytywnej energii, a charakterek pokazywała już kilka godzin po swoich narodzinach. Na pastwisku biegała ile sił w chuderlawych, długich nóżkach, podgryzając większe konie po pęcinach, szalejąc, bujając przy tym swoim puszystym, czarnym niczym smoła ogonkiem. Od początku tez odbywałyśmy krótkie sesje, które w przyszłości pomogą nam w współpracy. Odczulałam ją na swój dotyk, poznając wrażliwe, jak i te miejsca, w których uwielbia być głaskana, no i oczywiście podnoszenie nóżek. Przeżyła również swoje pierwsze zabiegi pielęgnacyjne, wyginając drobne ciałko od szczotki niczym tancereczka. Taśmowy kantar przestał nam być obcy, no może nieco nieporozumień przy próbach chodzenia na uwiązie, za mamą; no bo po co być skrępowanym przez linkę, jak można szaleńczo biegać?! Dużo czasu spędzała na pastwisku, poznając zachowania innych koni. Całe szczęście, wyłapała przede wszystkim te pożądane przeze mnie. Co oczywiście nie zmienia faktu, że jest rozrabiaką. Cholerną rozrabiaką. No i rośnie w oczach, a na jej jeszcze niedawno brązowej sierści zaczęło pokazywać się siwe włosie. Wybierałyśmy się również często na spacery, wraz z Cinn. Zachowywała się nie najgorzej, chciała jednak poznawać świat, biegać, i wsadzać malutki nos w nie swoje sprawy, narażając i tak spanikowaną już mamcię na kolejny stres. Ale, to cała Lithium... Tak minęły jej pierwsze, beztroskie miesiące życia źrebaka.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
