Raport z zajeżdżania i szkolenia skoków klasy P

Królowa Śniegu

Dzień 1.:
Klacz pojechała do ośrodka, gdzie wzięto ją jeszcze wieczorem na przegląd. Okazało się, że Warlike wymaga porządnego zajeżdżenia, które w tym ośrodku odbywało się przez niecały miesiąc.

Dni od 2. do 25.:
Zwykłe zajeżdżanie, od samego początku. Klacz przyjęła siodło, ogłowie, dała się szybko dosiąść. Po kilku dniach od początku trener spokojnie zaczął na niej pracować. Klacz miała pewne opory przed zbieraniem się - a to się wieszała, a to rzucała głową - ale cierpliwość trenerska popłaciła i War zaczęła chodzić jak prawdziwy sportowy konik.

Dzień 26.:
War zaczęła skoki. Klacz ma skubana potencjał - po kilku treningach na drągach okazało się, że skoki to dla niej nic wielkiego. Radziła sobie doskonale z niewielkimi wysokościami z kłusa. Oczywiście wskazówki i tym podobne sprawy też były, jednak klacz sobie radził tak czy siak bardzo ładnie - zwłaszcza, że to pierwszy jej raz.

Dzień 27.:
Kolejny dzień pracy nad skokami, tym razem luzem. Trener zrobił jej niewielką potęgę skoku, którą przeszła celująco. Doszedł z nią do oczekiwanej przeze mnie wysokości pod siodłem - 110cm, które skakała z dużym zapasem. Zadziwiający koń.

Dzień 28.:
Raczej relaksacyjny dzień, małe skoki z pracą na drągach. Klacz porusza się wdzięcznie jednak brak jazdy wczoraj dał się we znaki i klacz była naładowana energią. Trener ciężko radził sobie z nią przed układami i czasami nie przechodziła tego tak, jak powinna. Tak, czy siak zadziwiało mnie to, jak dokładnie to cały czas robiła. Prawię ani razu nie weszła na drąg kombinując tymi nogami jak tylko mogła.

Dzień 29.:
Dzisiaj pod siodłem trener doszedł z nią do całych 100cm. Klacz skakała ładnie, wysoko, nie mam się w sumie do czego doczepić. Jak na świeżo zajeżdżonego konia chodziła również bardzo posłusznie.

Dzień 30.:
Ostatni trening w ośrodku miał być dobiciem do 110cm. Udało się to, więc klacz była gotowa na to, aby skakać na poziomie tej klasy. Jeszcze tego samego dnia wróciłyśmy do stadniny.