Forum Stadnina Koni "Avarosan" Strona Główna
Autor Wiadomość
<   
Zielone Pastwiska / Aries[*] / Treningi   ~   Ujeżdżenie P
Skrzydlata
PostWysłany: Pon 20:12, 28 Cze 2010 
Królowa Śniegu


Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1118
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Koń: Aries
Jeździec: Yari
Do czego: ujeżdżenie
Miejsce: hala

Przyszłam do stajni, aby popracować z Aries. Dzisiaj miał wpaść też Dawid. Uznałam, że może dzisiaj wsiąść na Kesę, która w końcu poskacze.
Weszłam do stajni powitana rżeniem wszystkich koni w boksach. Moją uwagę przykuło to, że koło boksu Kesy stała skrzynka ze sprzętem, a drzwi od boksu były otwarte. Podeszłam do nich i zobaczyłam Dawida jak czyścił klacz.
- A przepraszam co ty tu robisz? - zapytałam jak mogłam najdelikatniej, aby go nie wystraszyć.
- Pomyślałem, że wyczyszczę sobie konia, bo wczoraj coś napomknęłaś o tym, że będę dzisiaj na niej skakał. - odpowiedział mi spokojnie wyglądając z nad grzbietu Siwki.
- Mówiłam co? - zdziwiłam się.
- No tak. Jak kończyliśmy z Waflem.
- Hmmmm... Jakoś sobie nie przypominam. No ale to dobrze, bo tylko szybko przeczyszczę Aries...
- Jest czysta. - przerwał mi w połowie zdania.
- Tak? - znów się zdziwiłam.
- Uznałem, że Kesę wyczyszczę ostatnią, a na początek wyczyściłem Aries, Wafla, Mystica, Moccę oraz Approvna. - wyliczył.
- Och... Em... Dzięki. Dużo zrobiłeś. Nie spodziewałam się. - zaczęłam niezdarnie.
- To żaden kłopot. I tak nie mam nic ciekawszego do roboty. - wzruszył ramionami.
- No to idę osiodłać i ruszam na halę. Radzę ci najpierw rozstawić sobie przeszkody, bo Kesy nie da się przytrzymać z konia. - uśmiechnęłam się.
- Jasne. Pamiętam, że to niezła diablica. - odwzajemnił uśmiech.
Poszłam po sprzęt do siodlarni.
Kiedy wróciłam, okazało się, że Rustler przyszła, aby przelonżować swojego ogiera.
- Hej Rust! - przywitałam się.
- Cześć! - wykrzyknęła rozpromieniona.
- Kto to? - z boksu arabki wyglądnął Dawid.
- To... A bo wy się jeszcze nie znacie. Rust, to jest Dawid, Dawid, to Rust. - przedstawiłam ich sobie.
- Witaj. - Dawid podał jej rękę
- No cześć. - uśmiechnęła się do niego Rust i odwzajemniła uścisk.
- To co bierzesz Approvna? - zapytałam.
- Tak, na lonżownik idziemy. Musi się przejść bo widzę, że go trochę nosi w boksie. - mówiąc to pokazała na ogiera, który właśnie niespokojnie chodził po boksie.
- Tak. Jest nie co energiczny, ale krzywdy sobie i nikomu innemu nie zrobił - zaśmiałam się. - Chodź. Idę właśnie po sprzęt Aries. A. Właśnie. Approvna masz czystego. - poinformowałam dziewczynę.
- O! Dzięki. - ucieszyła się.
- Nie dziękuj mi, podziękuj Dawidowi.
- Dzięki Dawid! - krzyknęła w kierunku boksu Kesy.
- Nie ma za co. - usłyszałyśmy odpowiedź.
Ruszyłyśmy razem do siodlarni. Ja wzięłam siodło, czaprak, ogłowie i owijki Aries, za to Rust wzięła lonżę, pas, wypinacze i ochraniacze sportowe.
Obie wyszłyśmy z siodlarni. Ja podążyłam w innym kierunku stajni, więc się rozdzieliłyśmy.
Aries nie powstrzymywała napadu radości, kiedy weszłam do jej boksu. Rzuciła się w moją stronę i przytuliła swój mały łepek do mojej piersi. Prosząc po prostu o pieszczotę. Głaskałam ją tak długo, aż trochę się cofnęła. Popatrzyła na mnie z radością. Poklepałam ją i uznałam, że dzisiaj dam jej spokój z siodłem, ale niestety, wędzidło wsadzę jej w zęby.
Założyłam jej najpierw owijki, w których wyglądała ślicznie. Zielony jej pasuje.
Poklepałam klaczkę po szyi i założyłam jej wodzę na nią. Teraz wędzidło... Ooooo... i już. Aries została wyposażona w ogłowie i mogłyśmy iść.
- Dawid! - zawołałam.
- Słucham? Co się stało? - wychylił się z boksu.
- Możesz mnie na hali wrzucić na Aries?
- Jasne. To dla mnie przyjemność. - uśmiechnął się.
Odwzajemniłam uśmiech i chyba się lekko zarumieniłam.
W każdym razie wyszliśmy na halę.
Dawid wrzucił mnie na klaczkę, choć raz się na niego prawie zwaliłam. Ale pomijając ten szczegół siedziałam już na koniu, a Dawid poszedł po Kesę.
Aries była w miarę spokojna. Szła ładnie, elegancko, energicznie, nie potrzeboła wielu zachęt do pójścia na przód więc wiele się nie wysilałam. Jest bardzo wygodna, więc się nie poobijałam.
W stępie robiłam z nią wolty, pół wolty, serpentyny oraz ósemki. Spróbowałam także ustępowania od łydki, co nie było łatwe, chodź po kilkunastu próbach poszło całkiem dobrze.
Kiedy my się rozgrzewałyśmy na halę wszedł Dawid z Kesą. Kesa, oczywiście, widząc przeszkody wbiegła za chłopakiem do pomieszczenia i zarżała na widok innego konia, lecz Aries nawet na nią nie spojrzała. Dalej skupiona wykonywała ćwiczenia, którymi ją męczyłam. Zawiedziona Kesa dała za wygraną i grzecznie dała się dosiąść Dawidowi.
W tym czasie ja przeszłam do kłusa. W tym chodzie najpierw robiłam ćwiczenia takie jak w stępie, ale bez ustępowania od łydki. Aries ładnie się gięła na obie strony, co bardzo mnie cieszyło, gdyż, zebrana, była już powoli gotowa do wyższej klasy.
W tym chodzie wymogłam od hackneyki wyciągnięcia się (nie powiem, żeby to było wygodne), a później skrócenia. Aries wykonała oba ćwiczenia prawidłowo, więc ją poklepałam i przeszłam do stępa.
W tym czasie Dawid rozgrzał już Kesę i ruszył z nią kłusem. Nie przywiązywał wielkiej wagi do tego, aby klacz szła skróconym albo wciągniętym, ale trzymał równe tempo. Oczywiście arabka nie miała zamiaru się zebrać, więc trud włożony przez chłopaka nic nie dał.
W kłusie robił co raz to woltę, półwoltę, ósemkę, serpentynę, albo jeszcze innego esa floresa. Aby się dobrze rozgrzać przed skokami ustawił sobie Cavalett i właśnie je przejeżdżał. Arabka, jak to miała w zwyczaju wysoko unosiła każdą nóżkę i nie zawadziła o żaden drążek. Dawid poklepał ją za piękne przejście i zmieniając nogę anglezowania, najechał pirenole z drugiej strony. Pokonał je równie ładnie. Również on przeszedł po tym ćwiczeniu do stępa, a ja złapałam się na tym, że bacznie obserwowałam jego postępowanie oraz ogólnie całą jego postać. Kiedy tylko na mnie popatrzył odwróciłam wzrok i pognałam Aries do kłusa. Nie widziałam tego, ale Dawid się uśmiechnął.
Teraz w kłusie wymagałam od niej nowej rzeczy - zatrzymania się w miejscu. Na początku były to dość nieudolne próby, ale powoli, kiedy wzmocniłam pracę krzyża, Aries zaczęła ładnie zwalniać odrobinę, niezauważalnie i się zatrzymywać. Poklepałam ją, kiedy zrobiła to nie mal perfekcyjnie. I ona pokazywała talent do ujeżdżenia - tak jak Wafel.
Kolejnym zadaniem było zagalopowanie, ale taki porządne. Szłam więc miarowym kłusem pośrednim i wjechałam na sporą woltę. Tu mocniej zapracowałam łydkami, krzyżem i wypchnęłam Aries do skróconego galopu. Klaczka nie brykała, tylko ładnie poszła i grzecznie słuchała mnie przy chodzeniu na wolcie. Po kilku kołach spróbowałam z nią kontr galopu. Aries troszeczkę się chwiała, więc starałam się zachowywać tak, aby było jej trochę chociaż łatwiej. Zrobiła kółko w kontr galopie, ale nie był to pięknie wykonane. Zrobiłam z nią więc to jeszcze raz. Tym razem nie co lepiej. I tak z kolejnymi postępami doprowadziłam jej kontr galop do praktycznie celującego.
Została druga noga. Kiedy zmieniłam kierunek uzmysłowiłam sobie, że Dawid przeszedł do kłusa i właśnie zagalopowywał. Kesa musiała pokazać "nowemu" że potrafi brykać, ale chłopak się nie dał i ździelił arabkę batem po zadzie. Ta uspokoiła się i poszła dalej dość grzecznie. Dawid galopował, kiedy ja ćwiczyłam kontr galop na drugą stronę. Tu było mniej problemów, ale też trza było ćwiczyć. Kiedy skończyłam przeszłam do kłusa, w którym dałam Aries luźniejszą wodzę. Przypatrywałam się, jak Dawid jedzie na pierwszą przeszkodę. Tuż przed dał jej mocną łydkę i Kesa pofrunęła wysoko nad metrową przeszkodą. Druga była również stacjonata, ale o 10cm wyższa. I tu arabka pokazała na co ją stać. Skoczyła pięknie, wysoko, co w tej rasie rzadko się zdarza. Miała talent.Na koniec Dawid skoczył z nią jeszcze wyżej bo 120cm. I tu mała nie miała większych problemów. Chłopak poklepał ją i przeszedł do kłusa.
Kiedy zorientowałam się, że konik już nie będzie latał zajęłam się Aries. Podebrałam ją z powrotem i zaczęłam kombinować z ustępowaniem od łydki. Szło to dość opornie, ale po kilkunastu próbach udało się jakoś, więc ją poklepałam. Wykonałam to jeszcze kilka razy, a kiedy szło całkiem dobrze, zwolniłam do stępa.
Oboje z Dawidem stępowaliśmy teraz konie.
- W życiu nie spodziewałam się, że ona będzie tak wysoko skakać. - powiedziałam do chłopaka.
- No. W sumie to arab, więc to trochę wysoko. Za to Aries prezentuje się wspaniale. - przyznał Dawid.
- Faktycznie. W sumie to nie często spotyka się hackneya do dresażu. A tu proszę taki talent. - podniosłam wodzę, które były teraz luźne.
Występowaliśmy obie klacze w jakieś 20 minut, podczas których cały czas rozmawialiśmy o... wszystkim.
Wróciliśmy z końmi do stajni i tam im wyczyściliśmy kopyta i ubraliśmy w derki. Sprzęt odnieśliśmy do siodlarni.

Osiągnięcia: Aries poznaje tajniki wiedzy o ujeżdżeniu klasy P.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 1
Forum Stadnina Koni "Avarosan" Strona Główna  ~  
Zielone Pastwiska / Aries[*] / Treningi

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach