Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 1118
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
Dzisiaj pojechaliśmy z Elim na tor na Hiporysie, gdzie spokojnie mogliśmy potrenować. Wsiadłam na niego, gdy się uspokoił po dłuższej podróży.
Rozgrzewka była nieco nudna - jedno kółko w stępie, dwa w kłusie i dwa w galopie. Ogierek nie interesował się specjalnie otoczeniem, był skupiony na mnie i miał ochotę pobiegać - aż szarpał mnie za wodze.
Postanowiłam, że dzisiaj ruszymy sobie długim, wyczerpującym, w miarę energicznym tempem. Jak em postanowiła, ruszyliśmy gdzieś od linii startu lekkim galopem wyciągniętym. Przed nami były jakieś cztery kilometry ciągłego biegu wytrzymałościowego, który wiedziałam, że wyczerpie mojego olbrzymka.
Eclipse szedł przyjemnie, chociaż był minimalnie zmęczony po ostatnim treningu - wczorajszym. Szedł równo, gdy dawałam mu sygnał głosem.
Po dwóch kilometrach Eli był trochę spocony i głośniej oddychał. Nie poddawałam się jednak, minimalnie zwolniłam.
Po kolejnych dwóch kilometrach zwolniliśmy do kłusa i kłusowaliśmy tak długo, aż Eli nie przestał szybko oddychać, a jego sierść przestała podlewać podłoże.
Eclipse wykazał się, że da radę na większy dystans, jednak nie jet to coś, w czym jest dobry i co lubi.
Pogłaskałam go po mokrym karku, gdy przechodziliśmy do stępa. Spisywał się, a takie treningi nie czekały go już przez dłuższy czas. Postanowiłam, że dalej skupiać się będziemy na masie mięśniowej. Jemu potrzebny jest zryw i prędkość, czyli mięśnie. Wytrzymałość było na podbudowanie kondycji, w końcu stwierdziłam, że będzie biegał na te 1,5 km.
Rozstępowałam go porządnie i zostawiłam w boksie Hiporysa. Postanowiłam jeszcze trochę go tutaj zmęczyć.
Post został pochwalony 0 razy
|
|